środa, 29 sierpnia 2018

Komu Cud? Komu dwa?


Maggie Stiefvater Przeklęci Święci - recenzja.
 

Gdy przestaniemy kurczowo trzymać się światła a oczy przyzwyczają się do ciemności, można dostrzec w mroku zaskakująco ciekawe rzeczy.

Dawno nie było żadnego wpisu recenzenckiego. A to chyba dlatego, że przed napisaniem tego, co o przeczytanej książce chcę przekazać, muszę najpierw rzecz dogłębnie przemyśleć a treść wina dojrzeć gdzieś w zakamarku umysłu, do pokazania jej światu.


Dziś o pozycji całkiem świeżej, bo wydanej na początku czerwca tego roku nakładem Wydawnictwa Uroboros - Przeklęci Święci Maggie Stiefvater. Książce, która trafiła do mnie w sposób bardzo wdzięczny, gdyż nie zapłaciłam za nią ani złotówki. Udało mi się (jako jednej z dziesięciu osób) wygrać dotyczący jej konkurs, który na swoim facebookowym funepage'u Uroboros ogłosił niedługo po premierze.

Twór konkursowy
Czarna róża wykonana z folii piankowej* urzekła organizatorów na tyle skutecznie, że zdecydowali się przysłać egzemplarz także mi. Kłobook aż się zaślinił z radości.
Stąd też postanowiłam wykorzystać nieczęstą przy moich zarobkach sposobność do przedstawienia Wam przemyśleń po lekturze pozycji, którą spokojnie uznać można jeszcze przez chwilę za nowość wydawniczą.


Są książki, w których znikasz od pierwszej strony. Od pierwszego zdania wsiąkasz w świat przedstawiony zlewając się z otoczeniem i wraz z bohaterami przeżywasz niezwykłe historie. Zakładasz drugą, wyimaginowaną skórę, w której jest ci zaskakująco wygodnie – jak w schodzonych, zniszczonych, ale wciąż ulubionych butach.
Przeklęci Święci taką książką nie są. Przynajmniej dla mnie. Przez pierwszy, drugi, trzeci rozdział, musiałam się przebijać niejako siłą rozpędu... By poznać świat, spróbować go pojąc i zrozumieć - co nie zawsze jest proste, gdy swego rodzaju baśniowy absurd, jest w nim posiany gęsto i solidnie zakorzeniony. 
Nie jest to bowiem rzeczywistość łatwa i przyjemna. Ba, nie jest to nawet rzeczywistość piękna. Nie na pierwszy rzut oka. Potrzebnych jest kilka kolejnych, aby można było dostrzec jej urok, ukryty w ciemnościach, pod warstwą brudu, kurzu i zwyczajności. Bo "W każdym człowieku jest mrok, z którym musi się zmierzyć"
Niektórzy radzą sobie z tym sami. Innym potrzebny jest do tego Cud – fizyczna manifestacja, ucieleśnienie ich wewnętrznych cieni kładących się nie tylko na duszy, ale i na ciele. Stąd też wielu przybywa na pustynię w stanie Kolorado, licząc na to, że spotkanie z tamtejszym Świętym rozwiąże ich problemy. Sęk w tym, iż jeden Cud to za mało, a większość pątników zdaje się zapominać stare powiedzenie: "Bóg pomaga tym, co sami sobie pomagają".

Ciemność kryjąca się w ludziach bywa straszna, a mrok Świętych nie ma sobie równych, wielokrotnie bywając nie tyle makabryczny, co potwornie wręcz zabójczy. Budzi przez to, tym większe przerażenie i ostracyzm, nawet ze strony najbliższych. 
A młodzież, jak świat stary, buntuje się na różne sposoby: czy to prowadząc nielegalną rozgłośnię radiową, czy też przeciwstawiając się kilkusetletniej, rodzinnej tradycji, ryzykując przy tym zdrowiem a nawet życiem. Bo jako jedyni wydają się dostrzegać, iż rodzina Soria, mimo całej swej mądrości i przezorności, zdążyła już zapomnieć, że im bardziej garniemy się do światła, wpatrując się w ogień, tym mniej widzimy w otaczającym mroku, który napawa nas przez to większym lękiem, niż naprawdę powinien.


Maggie Stiefvater jest pisarką książek przede wszystkim dla młodzieży, znaną z takich cykli jak Faerie, Wilkołaki z Mercy Falls, Król Kruków czy nagrodzonej w 2011 roku powieści Wyścig Śmierci. Mając to na uwadze, przyznajmy sobie szczerze, (nomen nomen) cudów się tu nie spodziewałam. I w zasadzie, oprócz tych dokonywanych przez potomków rodziny Soria, takowych nie ma. 
Jest za to miejscami naiwna i cukrowana, ale solidnie napisana przypowieść** o ludziach: ich lękach, obawach, radościach i przede wszystkim - uczuciach. Odrobinę specyficzny*** (co nie oznacza zły) sposób narracji, przywodzi na myśl historie opowiadane ongiś przez bajarzy przy ognisku czy w karczmach – trochę straszne, trochę śmieszne, trochę wzruszające, ale niepozbawione też głębszego sensu i przekazu.

Przód/tył
Książka wydana jest ładnie, z raczej stonowaną, nieprzesadnie pstrokatą grafiką na froncie. Okładka miękka ze skrzydełkami z lakierowanymi i tłoczonymi literami (także na grzbiecie). Objętość, powiedziałabym, niewielka bo około 300 stron.


Na koniec jeszcze notka biogra... bibliograficzna:

Tytuł: Przeklęci Święci
Autor: Maggie Stiefvater
Cykl: ------
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 06 czerwca 2018
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Tytuł oryginału: All the Crooked Saints
Przekład: Piotr Kucharski
Ilość stron: 303
Format: 13,5x 20 cm
ISBN: 9788328053854
Cena okładkowa: 34,99 zł


..........................................................................................
*O mało sobie paluchów przy tym nie pokleiłam, bo z braku kleju na gorąco używałam, na szybko nabytego w kiosku, kleju cjanoakrylowego (to takie Superglue i inne Kropelki)
**Termin użyty z pełną premedytacją
**Muszę przyznać, że dość częste powtórzenia zastosowane jako zabieg stylistyczny, po trzecim - czwartym razie, zaczynały mnie mocno irytować.
..........................................................................................


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz