Dotarł
wyczekiwany deserek. Dobrych książeczek nigdy zbyt wiele...
No
dobrze, pudełko
było
w kolorze "kartonowym" a nie czarnym, chodzi o sposób
zapakowania odebranej wczoraj przeze mnie przesyłki
od księgarni
Dedalus.pl (dla niezorientowanych: proponuję
zerknąć TU i TU). Paczki owiniętej
tak dokładnie,
jakby zawartość
była
co najmniej nieprzyzwoita. Ale nie narzekam, bo faktem jest, że
foli bąbelkowej i stretchu nigdy za wiele. Dzięki temu książeczki
dotarły
do mnie całe
i zdrowe. Jakie książeczki?
Przede wszystkim te, o których wspominałam
w środowym wpisie. Ale nie tylko.
Każdej
z nich należy się jednak kilka słów w tematach:
Po co? Dlaczego? Za ile?
Po co? Dlaczego? Za ile?
Marcin
Mortka Miecz i Kwiaty
Kąsek,
z którego cieszę
się
chyba najbardziej. Nowa, ponad 900 stronicowa edycja zbiorcza,
wszystkich trzech tomów historii - a wiadomo powszechnie, książka
jak portfel: im grubsza tym lepsza. Wydanej przez Uroboros w bardzo
ładnej,
welurowej, twardej oprawie. I w jeszcze ładniejszej,
okazyjnej cenie – 20zł
(przy cenie okładkowej
59,99). Autor znany mi z powieści
takich jak Morza Wszeteczne, Wyspy Plugawe czy Listy
lorda Bathursta,
w których urzekł
mnie ciętym
i ironicznym stylem, mimo doprawienia solidną
porcją
świeżej
posoki niepozbawianym finezji. Zakładam,
że
i przy tej lekturze nie pozwoli mi się
nudzić.
Marcin Mortka Projekt
Mefisto
Druga
z wypatrywanych przeze mnie od dawna książek.
Zakrawa na Pieniądze
to nie wszystko w wersji diabelskiej. Bo jak bardzo komiczna i
przerażająca
zarazem musi być
rzeczywistość
ludzi zasiedlających
"miasteczko, któremu nawet piekło
nie daje rady"? Aż
nie mogę
się
doczekać...
Książka
wydana ładnie
przez WAB (podobnie jak Uroboros, dziecko Grupy Wydawniczej Foksal) w błyszczącej,
lakierowanej okładce,
niestety pojedynczej. To liczące
prawie 400 stron cudo kosztowało
mnie jedynie 13zł, przy cenie okładkowej
39,90zł.
Jay Kristoff Bratobójca
Księga
druga serii Wojna Lotosowa. Jest to zarazem trzecia w paczce pozycja z
mojej Wishlisty. Była,
kosztowała
12zł
(okładkowa
44,90zł),
to wzięłam
niejako przy okazji. Zwłaszcza,
że
niedawno Uroboros wydał
wznowienie Tancerzy burzy (tom I), wcześniej
praktycznie nie do zdobycia. Okładka
miękka,
pojedyncza, matowa z lakierowanymi elementami oraz ładną,
stylizowaną
grafiką.
"Pojemność"
– lekko ponad 650 stron, czyli przyzwoita.
Książka
wygląda
na solidne połączenie
fantastyki z klimatami średniowiecznej
Japonii (shoguni, ninja i katany) czyli jak dla mnie połączenie
idealne. Jak autorowi wyszło,
dowiem się kiedy już
zdobędę
tom pierwszy, bo bez sensu zabierać
się
za serię
od jej środka.
Uroki trójkąta
usług
– jak chcesz żeby było tanio i dobrze to nie będzie
szybko. A że
podobno cierpliwość jest
cnotą,
to warto ją
ćwiczyć,
co niniejszym będę
czynić
w oczekiwaniu na okazyjny zakup pierwszej części
cyklu.
Błażej
Dzikowski Brokat w oku
Podręcznikowy
przykład
"kurzołapa
i zapchajpółki",
czyli pozycji kupowanych przeze mnie głównie
w celach stania na półce
i wyglądania,
a wybierane ze względu
na cenę,
zwykle niemal groszową.
Podobnie było
i w tym przypadku. Książka
kosztowała bowiem całe
3,50zł.
A jest całkiem
ładnie
wydana (Przedsiębiorstwo
Wydawnicze Rzeczpospolita SA), w trwardej oprawie. Według
opisu na okładce
w tej powieści
"... Zmieniająca
się
Polska lat dziewięćdziesiątych
XX wieku jest tłem
dla opowieści
o odrodzeniach faszyzmu, piramidach finansowych, szalonym piesku,
wróżbach
runicznych, wujku – domorosłym
filozofie i o skłóconych
braciach..." z czego jeden organizuje neopogańską
bojówkę.
Brzmi
to na tyle sensownie, że
pewnie kiedyś
(to kluczowe słowo)
ją
mimo wszystko przeczytam.
Jako,
iż
była
to ostatnia paczka kwietniowego szaleństwa
zakupowego, da się
łatwo
stwierdzić,
jak bardzo powiększyła
się
kolekcja posiadanych przeze mnie książek.
Ilość zebranych egzemplarzy pozwala mieć nadzieję, że mój Kłobook wreszcie będzie syty. Przynajmniej przez jakiś czas...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz