poniedziałek, 7 maja 2018

Prawo zachowania równowagi - rzecz o dynamice przeciwieństw



czyli Plus/Minus Olgi Gromyko i Andrieja Ułanowa – recenzja

Co otrzymamy jeśli dodamy do siebie jedną fantastyczną pisarkę i jednego świetnego pisarza?...
Kawa
ł dobrej lektury!


Jako pierwsza na Kłobooku, całkowicie subiektywna i absolutnie nieprofesjonalna, recenzja książki napisanej wspólnie przez doskonale mi znaną (literacko rzecz jasna) Olgę Gromyko i (podobnież) absolutnie mi obcego Andrieja Ułanowa. Książki o enigmatycznym tytule Plus/Minus, która ukazała się pod koniec 2017 roku, nakładem Wydawnictwa Papierowy Księżyc.

Tył / Przód
Książka wydana ładnie z lakierowanymi literami, także na grzbiecie. Na okładce piękna grafika, przywodzącą na myśl amerykańskie powieści szpiegowskie (nie wiedzieć czemu, wyobrażenie głównej bohaterki przypomina mi serialową Debrę Morgan*). Oprawa miękka, ale ze skrzydełkami - co lubię, bo w takich przypadkach znacznie mniej strzępią się rogi. Książka przyjemna objętościowo, licząca sobie około 590 stron. Czcionka spora, bardzo wygodna w czytaniu. Dodać trzeba, że w trakcie lektury nie rzuciły mi się w oczy błędy drukarskie i literówki, co w do tej pory posiadanych i czytanych przeze mnie publikacjach tego wydawnictwa, zdarzało się wcale nierzadko - duży plus dla Papierowego Księżyca za poprawę jakości tekstu, nawet jeśli jakieś wpadki były, to na tyle małe, by nie przeszkadzać w czytaniu.

Grzbiet / Przód
Muszę się Wam przyznać, że do tej pozycji podchodziłam dość sceptycznie. Stąd też zakupiłam ją stosunkowo niedawno, choć wyszła już dobre 5 miesięcy temu. Do bliższego zapoznania się z nią skłoniła mnie, li i jedynie, obecność w tandemie autorskim, uwielbianej przeze mnie pasjami, Olgi Gromyko. Jako, że powieść ta nie stanowiła elementu żadnej serii, traktowałam ją raczej jako "poczekajkę" na Wiedźmie opowieści i Kroniki belorskie. Całkiem niesłusznie, bo jak się okazało, książka jest rarytasem sama w sobie.

Niby zaczyna się prozaicznie...
Bo oto spotkali się.... Kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością. Ona świeżo po rozstaniu ze średnio wydażonym absztyfikantem. On bezskutecznie próbujący wziąć rozwód z dwiema najbardziej zaborczymi znanymi światu kochankami: armią i wojną (a i dziewczyna co czekać miała - nie czekała).
I jak to w życiu bywa, już od pierwszego wejrzenia, zapałali do siebie głęboką.... niechęcią.
Bo co też mogli mieć ze sobą wspólnego?
Ona. Elena Wiktorowna Korobkowa. Stateczna urzędniczka państwowa z (wydawałoby się) nudną i monotonną pracą, jeżąca wybitnie kobiecym (wiśniowym!) autkiem, mieszkająca w ciasnej ale własnej kawalerce w Mińsku i posiadająca jak na kobietę samodzielną i niezależną przystało... kota**.... no powiedzmy... W każdym razie niczym niewyróżniająca się ze społeczeństwa przedstawicielka płci pknej.
I on. Aleksander Toplakow. Żołnierz w stopniu sierżanta, cierpiący na zespół stresu pourazowego. Ledwie pół roku temu wrócił ze strefy działań wojennych. Wcześniej życie też go nie rozpieszczało. Impulsywny i pyskaty, coraz częściej (i głębiej) zaglądający do kieliszka. Posiadający do tego szereg dość niebezpiecznych odruchów i przyzwyczajeń, których nijak nie idzie się pozbyć - chociaż trzeba przyznać, że zabłąkany w kieszeni granat czasem bywa przydatny...
Ponieważ cioci Maszy nie odmawia nikt – ani mąż, szef państwowego urzędu siejący postrach wśród swoich podwładnych, ani siostrzeniec, weteran frontu czeczeńskiego... Chcąc nie chcąc Lena i Sasza muszą pracować razem. Przy czym dość szybko, bo już na pierwszej służbowej inspekcji, okazuje się, że urzędnicze obowiązki potrafią odebrać mowę nawet komuś, kto jak sierżant Toplakow, widział w życiu więcej niż za dużo. A gdy jeszcze w toku rutynowych czynności (przeprowadzonych bynajmniej nierutynowo) pojawia się całkiem konkretny i świeży nieboszczyk, który ewidentnie na tamten świat nie wybrał się sam...

ż, resztę proponuję doczytać samemu. Bo zapewniam - nie będziecie żałować. Akcja jest wartka, dialogi błyskotliwe i skrzące się od typowego dla Olgi Gromyko humoru. Bohaterowie wyraziści, pełnokrwiści, jednak wciąż ludzcy a czasem wręcz zwyczajni, przez co jakby bliżsi czytelnikowi. Elementy fantastyczne też jakieś takie swojskie, słowiańskie. Jeśli dołożymy do tego jeszcze stanowczy, męski styl Andrieja Ułanowa, otrzymamy powieść, której czytać nie sposób – ją się połyka.

Czy Plus/Minus ma zatem jakieś (ha, ha, ha) minusy? Gdybym już naprawdę musiała się czegoś "czepnąć", to w paru miejscach dodałabym jeszcze kilka przypisów rozwijających użyte terminy militarne – niektóre pojęcia z ciekawości musiałam "googlować".
Choć jak dla mnie, największą wadą (poza powyższym) pozostaje fakt, że książka (mimo prawie 600 stron) stanowczo zbyt szybko się skończyła.

Powieść ta przypomina mi trochę uwspółcześnione Pamiętniki Adama i Ewy Marka Twain'a. Bohaterowie na zmianę prowadzą nas ścieżką ich wspólnych przeżyć. Czasem wywołując szczery śmiech, czasem głęboko wzruszając. Pokazując zupełnie różne spojrzenia na te same sprawy przypominają, że przeciwieństwa mimo dzielących je różnic, jak świat światem, są sobie potrzebne i wbrew wszystkiemu tym silniej się przyciągają...
Jak tytułowe plus i minus.



Na koniec jeszcze krótka notka biogra... bibliograficzna:

Tytuł: Plus/Minus
Autorzy: Olga Gromyko, Andriej Ułanow
Cykl: ----
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 22 listopada 2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Tytuł oryginału: Плюс на минус
Przekład: Marina Makarevskaya
Ilość stron: 590
Format: 14,5 x 20,5 cm
ISBN: 9788365830470
Cena okładkowa: 44,90 zł



..........................................................................................
*Postać z serialu telewizyjnego Dexter, stworzonego na podstawie serii książek Jeffa Lindsaya. Siostra głównego bohatera, grana przez aktorkę Jennifer Carpenter.

**Borze szumiący! Ileż ja bym dała, żeby Pan Zdzisław miał więcej ze wspaniałego i niezastąpionego Fiodora! 
..........................................................................................
  

1 komentarz: